Mistrzostwa Europy Zakończone - Jestem 15-ty!
poniedziałek, 22 Sierpień, 2016 - 18:35
Mistrzostwa Europy w Kruszewie już za nami.
W sobotę odbył się ostatni, 9ty task zawodów i jak się okazało, był nie tylko bardzo szybki i ciekawy, ale także trochę namieszał w stawce.
Mimo, że wszyscy byliśmy świadomi intensywności ostatniego dnia, organizatorzy nie poszli na łatwinznę i zaserwowali nam całkiem długą trasę - 95 km.
Promień cylindra startowego był na tyle duży, ze jego krawędź można było śmiało uprościć i przedstawić jako prostą biegnącą z miejsca kilka km na południe od Kruszewa na drugą stronę doliny.
Dawało to bardzo wiele możliwości rozpoczęcia wyścigu i wyboru trasy. Można było lecieć masywem w którym znajdowało się startowisko, środkiem doliny lub wschodnimi górami.
Po oderwaniu się od ziemi zbadałem teren dookoła startowiska i góry nie wydały mi się dobrą opcją, ruszylem więc w kierunku środka doliny. Utworzyło się tam już kilka grup oczekujących na moment otwarcia startu.
W ten właśnie moment wstrzeliłem się wprost idealnie, dlatego od początku ja i moja grupa objęliśmy prowadzenie. W takim przynajmniej przeświadczeniu leciałem, bo jak okazało się już po lądowaniu, przez większość czasu grupa lecąca po wschodnich górach była przed nami.
Ta błoga nieświadomość jednak nie przeszkadzała, a dodawała tylko sił i motywacji.
Leciało mi się bardzo dobrze i nie odstawałem wiele od pierwszej piątki. Michał leciał niedaleko za mną, ale niżej ok. 500 metrów.
Gdy z kilkoma innymi pilotami nadrabiałem wysokość w średniej jakości noszeniu, Michał przeleciał pod nami i kilkaset metrów dalej znalazł mocny, czwórkowy komin. Wystrzelił jak rakieta i tym oto sposobem wyprzedził całą naszą grupę.
Oczywiście, łatwo mu się nie daliśmy i udało się go dogonić na powrocie ze wspomnianego punktu na południu.
Lecąc już na północ skierowaliśmy się w stronę jedynej wielkiej elektrowni w dolinie. Wlatując nad potężne chłodnie i smrodzący okolice komin czułem, że może zacząć się niezła jazda. Szczęśliwie termika w tym miejscu była silna, ale dosyć łagodna i nie musiałem po raz drugi na tych zawodach oglądać "breakdance" mojego glajta.
Smród spalin przeszkadzał, ale nikt z nas nie miał ochoty odpuszczać tak fajnego noszenia. Miałem na szczęście buffa, który pozwalał na w miarę swobodne oddychanie, przy okazji filtrując pyły. To była fantastycznie szybka wykrętka, a w przypadku dni takich jak ten pojawił się kolejny kruczek, którego nie każdy może być świadomy.
Ponieważ, na zawodach i ogólnie zgodnie z zasadami lotów na paralotniach, istnieje całkowity zakaz wlatywania w chmury, trzeba było mieć się na baczności.
Mocny komin, rzędu 4-5 m/s, to oczywiście marzenie, ale trzeba pamiętać, aby odpowiednio wcześnie skończyć krążenie. W przeciwnym wypadku, po zassaniu w chmurę, zmuszeni jesteśmy do powrotu do tzw. "punktu bez przewagi" (ang. point of no advantage).
Zwyczajowo po wylocie z chmury robi się spiralę i obniża lot do poziomu poniżej podstawy chmury, tak aby zniwelować wysokość, a więc przewagę uzyskaną dzięki chmurze.
I tak, mając w głowie powyższe, starałem się cały czas pilnować wysokości i uciekać w odpowiednim momencie.
Znad elektrowni wkleiliśmy w góry na wschodzie, mniej więcej w połowie wysokości doliny, gdzie znajdował się kolejny punkt zwrotny. Pozostało zaliczenie go i lot do mety.
Kolejny raz zostałem zaskoczony przez Michała, świetnie obrał trasę do punktu i zdobył dużą przewagę wysokości, szybko zaliczył cylinder i poleciał w kierunku mety.
Ja i kilku innych pilotów w grupie mięliśmy mniej wysokości, zaczęliśmy dokręcać, a po zaliczeniu punktu nadal budowaliśmy wysokość.
Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Dolina do samej mety nosiła i każde dodatkowe kółko w kominie było tylko stratą czasu.
Komfortowo jednak, metę osiągnąłem na wysokim 25 miejscu, oczywiście za Michałem, który doleciał na 9tym miejscu.
Jak widać muszę poprawić końcówki tasków, kolejny już raz na tych zawodach zamarudziłem na końcu. Niemniej jednak wynik i tak jest bardzo dobry - kolejna meta w czubie na Mistrzostwach Europy.
Wspomniałem, że dzisiejszy task trochę namieszał.
Pierwszy bardzo korzystna dla nas zmiana to pozycja Klaudii.
Po dramatycznym starcie, krawacie i awaryjnym lądowaniu, wystartowała jeszcze raz. Późny start i stres nie tylko jej nie przeszkodziły, ale dodały mocy. Była dzisiaj druga z kobiet, a wobec słabych wyników reszty rywalek awansowała na 3 miejsce w klasyfikacji generalnej kobiet i tym samym do domu zabierze brązowy medal!
Finisz to również dramat drużyny Słoweńcow, którzy stracili podium drużynowe, a ich zawodnik Tilen Ceglar w ostatniej chwili wypadł z podium.Szkoda.
Wyniki ostatniej konkurencji
Podsumowanie
Zawody zdominowali Francuzi, pierwsze miejsce drużynowo, pierwsze indywidualnie oraz pierwsze kobiece. Mają niesamowicie silną drużynę, co pokazują prawie na każdych zawodach.
Mistrz Świata z 2015 roku - Honorin Hamard już po pierwszych dniach objął prowadzenie i nie oddał go do samego końca, prezentując przy tym fenomenalną formę.
Wysoki poziom rywalizacji było widać na każdym kroku.
Jako Polacy też nie mamy powodu do wstydu, mięliśmy oczywiście lepsze i gorsze występy. Zawsze jednak ktoś z naszych był w czołówce i prezentował w stawce biało-czerwony speedarm z orzełkiem na klacie.
I tak, poniżej przedstawiam WYNIKI KLASYFIKACJI OGÓLNEJ MISTRZOSTW EUROPY:
KLASYFIKACJA KOBIET:
KLASYFIKACJA DRUŻYNOWA:
Fantastyczna rywalizacja, to jedne z najlepszych zawodów w moich dotychczasowych startach.
Dziewięć bardzo dobrych tasków w moim wykonaniu, na pewno zapamiętam te mistrzostwa na długo. Oczywiście nie ustrzegłem się tez błędów, szczególnie na końcówkach konkurencji, ale będzie teraz dużo czasu na ich analizę i wyciągnięcie odpowiednich wniosków.
Zawody w Kruszewie zgromadziły 150-ciu zawodników z 30-tu krajów Europy. To ponad 817 przelecianych kilometrów w aż dziewięciu rozegranych konkurencjach. Miejsce to jak widać, jest gwarancją stabilnej, dobrej i lotnej pogody. Nie na darmo nazywa się ją naszą europejską Kolumbią.
Mam nadzieję, że w swoich relacjach udało mi się choć trochę pokazać piękno i potencjał tego miejsca. Kruszewo to wspaniała baza dla paralotniarzy, a zróżnicowany teren gwarantuje ciekawe i pasjonujące loty. Ale nie tylko to jest ważne. Po raz kolejny widzę, że odwiedzając Macedonię spotykamy się z dobrymi, serdecznymi ludźmi, zawsze chętnymi do pomocy. Jestem pewien, że wrócę tu jeszcze nie raz, a plotki mówią, że będzie ku temu okazja już za dwa lata.
To już koniec mojej relacji z Mistrzostw Europy, zapraszam na kolejne ze zbliżającej się edycji Pucharu Świata we Francji, która rozpocznie się już za dwa tygodnie.
Wcześniejsze wpisy z ME2016 umieściłem TUTAJ
Polecam również Stronę Kadry Paralotniowej na której znajdziecie spojrzenie Jacka na zakończone właśnie zawody.
Zapraszam na facebookową stronę mistrzostw.
Z tego miejsca dziękuje swoim teamowym kolegom i koleżance, za świetną atmosferę. Tworzymy zgrany i dobry zespół, wierzę, że z taką paczką uda się nam jeszcze zawojować paralotniową scenę zawodniczą.
Dzięki również dla Was za czytanie i kibicowanie!
Pozdrawiam!
I na koniec genialne ujęcia Philippe
i trochę pozytywnych emocji zaserwowanych przez Klaudię na mecie 7-ego taska.
W sobotę odbył się ostatni, 9ty task zawodów i jak się okazało, był nie tylko bardzo szybki i ciekawy, ale także trochę namieszał w stawce.
Mimo, że wszyscy byliśmy świadomi intensywności ostatniego dnia, organizatorzy nie poszli na łatwinznę i zaserwowali nam całkiem długą trasę - 95 km.
Promień cylindra startowego był na tyle duży, ze jego krawędź można było śmiało uprościć i przedstawić jako prostą biegnącą z miejsca kilka km na południe od Kruszewa na drugą stronę doliny.
Dawało to bardzo wiele możliwości rozpoczęcia wyścigu i wyboru trasy. Można było lecieć masywem w którym znajdowało się startowisko, środkiem doliny lub wschodnimi górami.
Po oderwaniu się od ziemi zbadałem teren dookoła startowiska i góry nie wydały mi się dobrą opcją, ruszylem więc w kierunku środka doliny. Utworzyło się tam już kilka grup oczekujących na moment otwarcia startu.
W ten właśnie moment wstrzeliłem się wprost idealnie, dlatego od początku ja i moja grupa objęliśmy prowadzenie. W takim przynajmniej przeświadczeniu leciałem, bo jak okazało się już po lądowaniu, przez większość czasu grupa lecąca po wschodnich górach była przed nami.
Ta błoga nieświadomość jednak nie przeszkadzała, a dodawała tylko sił i motywacji.
Leciało mi się bardzo dobrze i nie odstawałem wiele od pierwszej piątki. Michał leciał niedaleko za mną, ale niżej ok. 500 metrów.
Gdy z kilkoma innymi pilotami nadrabiałem wysokość w średniej jakości noszeniu, Michał przeleciał pod nami i kilkaset metrów dalej znalazł mocny, czwórkowy komin. Wystrzelił jak rakieta i tym oto sposobem wyprzedził całą naszą grupę.
Oczywiście, łatwo mu się nie daliśmy i udało się go dogonić na powrocie ze wspomnianego punktu na południu.
Lecąc już na północ skierowaliśmy się w stronę jedynej wielkiej elektrowni w dolinie. Wlatując nad potężne chłodnie i smrodzący okolice komin czułem, że może zacząć się niezła jazda. Szczęśliwie termika w tym miejscu była silna, ale dosyć łagodna i nie musiałem po raz drugi na tych zawodach oglądać "breakdance" mojego glajta.
Smród spalin przeszkadzał, ale nikt z nas nie miał ochoty odpuszczać tak fajnego noszenia. Miałem na szczęście buffa, który pozwalał na w miarę swobodne oddychanie, przy okazji filtrując pyły. To była fantastycznie szybka wykrętka, a w przypadku dni takich jak ten pojawił się kolejny kruczek, którego nie każdy może być świadomy.
Ponieważ, na zawodach i ogólnie zgodnie z zasadami lotów na paralotniach, istnieje całkowity zakaz wlatywania w chmury, trzeba było mieć się na baczności.
Mocny komin, rzędu 4-5 m/s, to oczywiście marzenie, ale trzeba pamiętać, aby odpowiednio wcześnie skończyć krążenie. W przeciwnym wypadku, po zassaniu w chmurę, zmuszeni jesteśmy do powrotu do tzw. "punktu bez przewagi" (ang. point of no advantage).
Zwyczajowo po wylocie z chmury robi się spiralę i obniża lot do poziomu poniżej podstawy chmury, tak aby zniwelować wysokość, a więc przewagę uzyskaną dzięki chmurze.
I tak, mając w głowie powyższe, starałem się cały czas pilnować wysokości i uciekać w odpowiednim momencie.
Znad elektrowni wkleiliśmy w góry na wschodzie, mniej więcej w połowie wysokości doliny, gdzie znajdował się kolejny punkt zwrotny. Pozostało zaliczenie go i lot do mety.
Kolejny raz zostałem zaskoczony przez Michała, świetnie obrał trasę do punktu i zdobył dużą przewagę wysokości, szybko zaliczył cylinder i poleciał w kierunku mety.
Ja i kilku innych pilotów w grupie mięliśmy mniej wysokości, zaczęliśmy dokręcać, a po zaliczeniu punktu nadal budowaliśmy wysokość.
Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Dolina do samej mety nosiła i każde dodatkowe kółko w kominie było tylko stratą czasu.
Komfortowo jednak, metę osiągnąłem na wysokim 25 miejscu, oczywiście za Michałem, który doleciał na 9tym miejscu.
Jak widać muszę poprawić końcówki tasków, kolejny już raz na tych zawodach zamarudziłem na końcu. Niemniej jednak wynik i tak jest bardzo dobry - kolejna meta w czubie na Mistrzostwach Europy.
Wspomniałem, że dzisiejszy task trochę namieszał.
Pierwszy bardzo korzystna dla nas zmiana to pozycja Klaudii.
Po dramatycznym starcie, krawacie i awaryjnym lądowaniu, wystartowała jeszcze raz. Późny start i stres nie tylko jej nie przeszkodziły, ale dodały mocy. Była dzisiaj druga z kobiet, a wobec słabych wyników reszty rywalek awansowała na 3 miejsce w klasyfikacji generalnej kobiet i tym samym do domu zabierze brązowy medal!
Finisz to również dramat drużyny Słoweńcow, którzy stracili podium drużynowe, a ich zawodnik Tilen Ceglar w ostatniej chwili wypadł z podium.Szkoda.
Wyniki ostatniej konkurencji
Podsumowanie
Zawody zdominowali Francuzi, pierwsze miejsce drużynowo, pierwsze indywidualnie oraz pierwsze kobiece. Mają niesamowicie silną drużynę, co pokazują prawie na każdych zawodach.
Mistrz Świata z 2015 roku - Honorin Hamard już po pierwszych dniach objął prowadzenie i nie oddał go do samego końca, prezentując przy tym fenomenalną formę.
Wysoki poziom rywalizacji było widać na każdym kroku.
Jako Polacy też nie mamy powodu do wstydu, mięliśmy oczywiście lepsze i gorsze występy. Zawsze jednak ktoś z naszych był w czołówce i prezentował w stawce biało-czerwony speedarm z orzełkiem na klacie.
I tak, poniżej przedstawiam WYNIKI KLASYFIKACJI OGÓLNEJ MISTRZOSTW EUROPY:
- 1. Honorin HAMARD
- 2. Joachim OBERHAUSER
- 3. Xevi BONET DALMAU
- 13. Michał GIERLACH
- 15. Mariusz WIŚNIOWSKI
- 51. Klaudia BUŁGAKOW
- 81. Marek ROBEL
- 95. Paweł FARON
- 102. Jacek PROFUS
- 103. Bartosz MOSZCZYŃSKI
KLASYFIKACJA KOBIET:
- 1. Seiko FUKUOKA NAVILLE (klasyfikacja ogólna - 34. miejsce)
- 2. Laurie GENOVESE (klasyfikacja ogólna - 40. miejsce)
- 3. Klaudia BUŁGAKOW (klasyfikacja ogólna - 51. miejsce)
KLASYFIKACJA DRUŻYNOWA:
- 1. Francja
- 2. Niemcy
- 3. Włosi
- 10. Polska
Fantastyczna rywalizacja, to jedne z najlepszych zawodów w moich dotychczasowych startach.
Dziewięć bardzo dobrych tasków w moim wykonaniu, na pewno zapamiętam te mistrzostwa na długo. Oczywiście nie ustrzegłem się tez błędów, szczególnie na końcówkach konkurencji, ale będzie teraz dużo czasu na ich analizę i wyciągnięcie odpowiednich wniosków.
Zawody w Kruszewie zgromadziły 150-ciu zawodników z 30-tu krajów Europy. To ponad 817 przelecianych kilometrów w aż dziewięciu rozegranych konkurencjach. Miejsce to jak widać, jest gwarancją stabilnej, dobrej i lotnej pogody. Nie na darmo nazywa się ją naszą europejską Kolumbią.
Mam nadzieję, że w swoich relacjach udało mi się choć trochę pokazać piękno i potencjał tego miejsca. Kruszewo to wspaniała baza dla paralotniarzy, a zróżnicowany teren gwarantuje ciekawe i pasjonujące loty. Ale nie tylko to jest ważne. Po raz kolejny widzę, że odwiedzając Macedonię spotykamy się z dobrymi, serdecznymi ludźmi, zawsze chętnymi do pomocy. Jestem pewien, że wrócę tu jeszcze nie raz, a plotki mówią, że będzie ku temu okazja już za dwa lata.
To już koniec mojej relacji z Mistrzostw Europy, zapraszam na kolejne ze zbliżającej się edycji Pucharu Świata we Francji, która rozpocznie się już za dwa tygodnie.
Wcześniejsze wpisy z ME2016 umieściłem TUTAJ
Polecam również Stronę Kadry Paralotniowej na której znajdziecie spojrzenie Jacka na zakończone właśnie zawody.
Zapraszam na facebookową stronę mistrzostw.
Z tego miejsca dziękuje swoim teamowym kolegom i koleżance, za świetną atmosferę. Tworzymy zgrany i dobry zespół, wierzę, że z taką paczką uda się nam jeszcze zawojować paralotniową scenę zawodniczą.
Dzięki również dla Was za czytanie i kibicowanie!
Pozdrawiam!
I na koniec genialne ujęcia Philippe
i trochę pozytywnych emocji zaserwowanych przez Klaudię na mecie 7-ego taska.